Jak już pisaliśmy, Katarzyna Gwizdała, która woli używać bardziej światowo brzmiącego nazwiska "Rozz", uznała, że najlepszym sposobem ratowania małżeństwa z Piotrem Adamczykiem będzie metoda "na dziecko". Ale ponieważ nie ma czasu na ciążę, postanowiła je adoptować.
Jak informuje Fakt, celebrytka gorąco namawia męża na dziecko. Adamczyk wprawdzie nigdy nie ukrywał, że pragnie kiedyś zostać ojcem, jednak wydawało się, że myśli raczej o biologicznym potomku. Gwizdała urodziła już jedno dziecko, ale nie jemu, tylko swojemu pierwszemu, francuskiemu mężowi. Tuż przed ślubem z Adamczykiem zaadoptowała zaś chłopca imieniem Shaanti, ma więc doświadczenie w procedurach adopcyjnych. Podobno przekonuje męża, że nie będą musieli długo czekać. Na ciążę niestety nie ma czasu, mimo że nigdzie nie pracuje.
Teraz, jako prawowite małżeństwo mogliby zgodnie z prawem wspólnie adoptować malucha - potwierdza w rozmowie z tabloidem znajomy pary. Kate i tak jest ciężko zorganizować sobie życie pomiędzy Francją a Polską, a ciąża wszystko by dodatkowo utrudniła. Poza tym poważnie myśli o pracy i karierze, a urodzenie dziecka mogłoby to bardzo opóźnić. Za to adopcja kilkulatka to inna sprawa.