Wizyta na Bliskim Wschodzie musiała być dla Kim Kardashian dość przykrą niespodziankę. Celebrytka wsławiła się niedawno pomyleniem Izraela z Palestyną i być może dlatego właściciele barów z koktajlami mlecznymi właśnie jej powierzyli otwieranie nowych placówek w Bahrajnie i Kuwejcie. Nie została tam przyjęta z otwartymi ramionami...
Na spotkanie Kardashian w mieście Manama w Bahrajnie nie wyszli rozkochali w reality show fani, ale protestujący przeciwko jej obecności kobiety mężczyźni i kobiety, odziani w tradycyjne stroje. Na ich transparentach można było przeczytać, że Kim jest "niemile widziana" w ich kraju - zarówno po angielsku, jak i po arabsku. Wydali również oświadczenie:
To, co sobą reprezentuje, kłóci się z religijnością naszego narodu - mówił przywódca protestujących Mohammad Al Tabtabai w rozmowie z telewizją Gulf News. Jej wizyta może demoralizować naszą młodzież.
Jak zostałaby przyjęta w Polsce?