Amerykańskie gwiazdy mają to do siebie, że żyją głównie z podarunków. Nie muszą kupować ubrań, kosmetyków i samochodów. Wszystko dostają w prezencie od firm, które chcą się wypromować chociażby na zdjęciach paparazzi. Problem w tym, że za wszystko trzeba później zapłacić podatek. Dlatego tak wiele celebrytów wpada tam w finansowe tarapaty.
Nie inaczej jest z Lindsay Lohan. Jak niedawno pisaliśmy, Charlie Sheen wysłał jej czek na 100 tysięcy dolarów, by pokryć część jej długów (zobacz:Charlie Sheen spłacił długi Lindsay!). Za lata 2009 i 2010 celebrytka jest winna amerykańskiemu państwu 234 tysiące dolarów. Lohan jest jednak winna podatki także za rok 2011. A te są ponoć jeszcze wyższe. Urząd podatkowy dał czas Lindsay na spłacenie długów, pracownikom znudziło się jednak czekanie i… weszli na jej wszystkie konta bankowe.
Nie potrafi gospodarować pieniędzmi – mówi informator. Żyje na bogato, sypia w najlepszych hotelach, podróżuje pierwszą klasą. Wydaje wszystko, co zarabia. Na podatki nic nie zostaje. Jest zdesperowana i szuka jakiejkolwiek pracy.