W październiku ruszył proces Elżbiety B., toksycznej "opiekunki" Violetty Villas. Prokuratura oskarża ją o przyczynienie się do śmierci gwiazdy. Rodzina twierdzi, że to przez nią ostatnie lata życia spędziła odizolowana od świata, zaniedbana i nieszczęśliwa. Śledczy ustalili, że artystka była zamykana w domu bez ogrzewania, zmuszano ją do picia alkoholu i wpędzono w alkoholizm. "Przyjaciółce" grozi teraz do 5 lat więzienia.
Kobieta odpowiedzialna za tragiczny koniec życia Villas jest oczywiście przekonana o swojej niewinności. Mało tego - wciąż mieszka w domu, który należał do piosenkarki! Przepisała go jej w testamencie, który jej syn próbuje obecnie podważyć. Powinien się pośpieszyć. Budzyńska chce go szybko sprzedać i uciec...
Podobno opiekunka ma już kupca na ziemię i tylko czeka, żeby pozbyć się domu i wyjechać stąd - mówi Życiu na gorąco urzędniczka z Lewina Kłodzkiego.
Krzysztof Gospodarek oskarża także Budzyńską o wywiezienie, i najpewniej sprzedanie, wszystkich pamiątek po jego matce. Mieszkańcy miasteczka nie mają żadnych wątpliwości, że tak się rzeczywiście stało. Komornik, który pojawił się w domu po śmierci Villas, by oszacować wartość majątku, nie znalazł nic cennego.
Jeszcze za życia Violetty jej gospodyni wynosiła z domu jakieś paczki i wywoziła je z Lewina. Nasze życie wraca do normalności - mówi mieszkania Lewina. Przez 12 lat znosiliśmy smród i brud, jaki przywiozła nam Violetta z wielkiego świata. Witaliśmy ją tutaj jak królową, a co zostało? Wstyd na całą Polskę.
Przypomnijmy, że smród i bród panowały również w domu. Zobaczcie jego ostatnie zdjęcia: