Marta Kaczyńska w rozmowie z prawicowym dwutygodnikiem W Sieci (tym samym, w którym pracę dostała Małgorzata Kożuchowska) stwierdziła otwarcie, że "pasażerów Tupolewa po prostu zabito". Okazuje się, że między córką zmarłego prezydenta, a jej mężem dochodzi już do nieporozumień nie tylko na tle osobistym ale i politycznym. W nowym wywiadzie z Onetem Dubienecki wyraźnie daje do zrozumienia, że nie zgadza się z teorią żony, która powiedziała, że "dziś pytanie nie brzmi, czy do zamachu doszło, ale czy są jakieś dowody, że go nie było".
Dziś całe zamieszanie wokół sprawy zamachu jest jedynie pożywką dla prawicowych gazet, które na tej podstawie budują swój przychód operacyjny, a niekoniecznie chodzi im o wyjaśnienie tej sprawy - mówi Marcin Dubienecki zapytany o hipotezę zamachu. Angażują w to rodziny, które żyją nadzieją, że faktycznie jakieś dowody ktoś posiada. Bazują, mówiąc krótko, na naiwności tych ludzi.
Wynika z tego, że jego zdaniem żerują na naiwności jego żony. Widać też, że niedoszły polityk PiS-u ma żal do brata swojego zmarłego teścia. Twierdzi, że wcale nie zależy mu wcale szczerze na wyjaśnieniu tej katastrofy:
Dziś nie byłbym taki pewny, czy PiS-owi chodzi o wyjaśnienie katastrofy, czy o to, żeby była ona jak najdłużej wyjaśniania. I to jest chyba zasadniczy problem. Proszę mi wierzyć, że mam zasadnicze podstawy, aby tak uważać - mówi tajemniczo. Większość polityków skrajnej prawicy znalazła w wyjaśnianiu katastrofy swój sposób na obecność w polityce, a tym samym na przetrwanie. Szkoda pieniędzy na takich posłów.
Wygląda na to, że Dubienecki zrezygnował już chyba z planów kandydowania z listy PiS. Jeszcze w 2010 roku mówił, że "jest coraz bliżej myśli, aby zaangażować się w politykę". Później po wielu kompromitacjach i zwyzywaniu dziennikarza, wycofał się z życia publicznego. Taki wywiad może świadczyć o tym, że nadal rozważa karierę polityka, tylko już z innymi poglądami.
Trzymacie kciuki?