Beata Kozidrak coraz chętniej pojawia się w prasie kolorowej. Od kiedy zaliczyła dość mało udany występ w Bitwie na głosy, stara się, by nie zapomnieli o niej czytelnicy polskich tabloidów. To dość dobra strategia. Eksponowanie się w mediach to świetny argument w negocjowaniu sylwestrowych umów, a Beata nie ukrywa tego, że lubi dużo zarabiać.
Kozidrak od dawna walczy z Marylą Rodowicz o tytuł "królowej" polskiej estrady. Zamiast jednak zakładać stroje biedronki, stawia na skóry i kreacje, w których może eksponować nogi. Nie brakuje także pirotechniki. Już w latach 80. podczas koncertów zespołu można było zobaczyć pokazy fajerwerków.
W przesłanym do prasy fragmencie biografii BAJM-u możemy przeczytać o dość zaskakującym wydarzeniu. Opisując jeden z koncertów, Beata wspomina pirotechnika o ksywie Wybuch.
Kiedyś kolega Wybuch tymi fajerwerkami podpalił mi rajstopy - wspomina Kozidrak.
Musiało być dramatycznie. Tak jak wtedy, gdy ssikała się na scenie w spodnie. Ciekawe, czy i o tym napisze w książce: