Gdy Maja Sablewska wyszła z cienia swoich podopiecznych, a fotoreporterzy zaczęli robić jej zdjęcia z bliska, w sieci zaczęły krążyć plotki, że celebrytka ma "szklane oko". Rzeczywiście jej prawa źrenica jest zupełnie inna niż lewa, co wygląda trochę dziwnie.
Maja w końcu wyznała, że w dzieciństwie miała groźny wypadek i musiała mieć przeszczep soczewki. Przez to jej oczy są także innego koloru. Gdyby tego było mało, w czasach podstawówki była zmuszona nosić okulary o mocy... -17 dioptrii!
Miałam 6 lat. Zaczęło się niewinnie - od jazdy na rowerze. Nauczył mnie jej tata. Byłam tak dumna, że chciałam się tym z kimś podzielić – wspomina w wywiadzie w Gali. Przewiozłam moją koleżankę. Kiedy zobaczyła to jej mama, zdenerwowała się i bardzo na mnie nakrzyczała. Wróciłam do domu i postanowiłam, że pogram w gumę. Bez koleżanki? Zahaczyłam gumę o klamkę, a ta strzeliła w moje prawe oko. Straciłam wzrok.
Szpitale, w których leżałam na sali z dorosłymi kobietami i słuchałam historii, jak to nie będę mogła naturalnie rodzić przez mój problem z okiem... Wreszcie przeszczep soczewki - chyba kiedy miałam 15 lat. Po nich mogłam pozbyć się wielkich okularów z grubymi szkłami i przestałam być szykanowana przez kolegów w szkole.
Sablewska nie zakończyła na tym swojej transformacji. Jako celebrytka regularnie powiększa sobie usta i wstrzykuje botoks. Zobaczcie, jak się zmieniała: