Edyta Herbuś ponoć niespecjalnie chciała pogodzić się z zakończeniem jej związku z Mariuszem Trelińskim. Mieszkała z nim jeszcze długo po rozstaniu, ostatnio jednak dała za wygraną. Okazuje się jednak, że koniec miłości oznaczać może również koniec ciekawych propozycji zawodowych. Celebrytka-singielka nie jest już tak atrakcyjna z punktu widzenia marketingowego, jak celebrytka-partnerka znanego reżysera...
W styczniu tego roku Herbuś podpisała kontrakt na reklamowanie perfum jednej ze znanych firm kosmetycznych. Przez rok zarobiła na tym 150 tysięcy złotych.
Edyta była w siódmym niebie, nie tylko ze względu na pieniądze, które wiążą się z kontraktem, ale z powodu prestiżu firmy, która zaproponowała jej współpracę - mówi informator tygodnika Na Żywo. Niestety, w następnym roku "ambasadorką" zapachu będzie Małgosia Socha.
Edyta jest rozgoryczona. Liczyła, że znów zarobi 150 tysięcy, reklamując najnowsze perfumy - dodaje osoba z otoczenia celebrytki. Współpraca z tą firmą była jej głównym źródłem utrzymania. Jako tancerka zarabia niewiele. Co prawda Mariusz Treliński zatrudnił ją w "Traviacie", ale przedstawień było tylko kilka. Edyta sporadycznie gra epizody w kilku serialach, jednak kilka dni zdjęciowych w roku to za mało, żeby się utrzymać.
Niestety, wiele wskazuje na to, że na poprawdę nie ma co liczyć. Badania marketingowe, które przeprowadzono, żeby ocenić opłacalność angażowania Herbuś do reklam wykazały, że nie jest już tak atrakcyjna, jak kiedyś.
Notowania Edyty Herbuś spadły, gdy jesienią rozstała się z wpływowym partnerem - mówi w rozmowie z tygodnikiem specjalista od reklamy. Badania fokusowe, przeprowadzone wśród klientek, pkazują, że przestała być postrzegana jako kobieta sukcesu. Uczestniczki ankiety zwróciły uwagę, że brakuje go jej i w pracy, i w życiu osobistym.
Na całe szczęście zostały jeszcze warszawskie "salony". Tam Edyta jest zawsze mile widziana.