Francuski parlament postanowił opodatkować najbogatszych obywateli kraju i uchwalił podatek w wysokości 75% od najwyższych dochodów. W efekcie do skarbu państwa wpłyną pieniądze zapłacone przez około 1500 osób. Do tej grupy milionerów zalicza się wielu gwiazdorów, w tym znanego na całym świecie Gerarda Depardieu. Aktor jednak nie ma zamiaru płacić tak wysokiego podatku i, podobnie jak wielu innych bogaczy wyprowadził się z Paryża do Belgii.
To dość żałosna decyzja. Francuskie obywatelstwo to honor. To prawa i obowiązki - skomentował to premier Francji Jean-Marc Ayrault. Jednym z obowiązków jest właśnie płacenie podatków. Podejmowanie wspólnych wysiłków, by walczyć z kryzysem, to akt patriotyzmu - stwierdził Ayrault. O Depardieu powiedział natomiast: Wszyscy kochają go jako aktora, ale płacenie podatków w swoim kraju to akt solidarności i patriotyzmu.
Słowa premiera rozzłościły Depardieu, który postanowił napisać list otwarty. Aktor pisze w nim, że przez wiele lat swojej kariery wspierał ojczyznę, a także płacił wysokie podatki. Twierdzi, że wypowiedz Ayraulta zwyczajnie go obraża i nie uważa wcale, że jest osobą pozbawioną uczuć patriotycznych.
Nie proszę o poparcie, ale moja decyzja powinna być przynajmniej uszanowana. Inni, którzy opuścili Francję, nie byli aż tak obrażani - czytamy w Le Journal du Dimanche, który opublikował list gwiazdora. Wyjechałem, ponieważ uważacie, że za sukces, talent, kreatywność ludzi powinna spotykać kara. Kim pan jest, panie Ayrault, żeby mnie osądzać? Jestem wolnym człowiekiem.
Depardieu twierdzi, że zapłacił we Francji już... 145 milionów euro podatków i ma dość.
Tymczasem, w chwili gdy bogaci Francuzi opuszczają masowo kraj, do Francji postanowił wrócić jeden z najsławniejszych francuskich pisarzy, Michel Houellebecq. Swoją decyzję wyjaśnił krótko: Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze.