Beata Tadla zadebiutowała w Wiadomościach w dniu wyborów prezydenckich w USA. Wcześniej nie mogła się pokazać na wizji, bo zabraniał jej tego TVN. Prezenterka spędzała więc wolne wieczory chodząc na warszawskie, celebryckie imprezy. Dzięki temu dowiedzieliśmy się z nich, że ma dość specyficzny gust jeśli chodzi o obuwie.
Stawiam na ekstrawaganckie dodatki, czyli torebki i buty. Biżuterii prawie nie noszę. Za to buty to naprawdę małe dzieła sztuki. Wynajduję je głównie w Internecie. Zasada jest prosta: mają być nieklasyczne, przyciągać wzrok i... nie mogą kosztować fortuny. Mam już naprawdę sporą kolekcję - chwali się na łamach Flesza. Jeśli buty są niepowtarzalne, oryginalne, szałowe i oczywiście na wysokim obcasie, to po prostu nie mogę się oprzeć. Noszę je jednak wyłącznie prywatnie, bo na wizji muszę pojawić się w raczej klasycznych wzorach.
Nie znoszę epatowania metkami czy logo znanej marki - wyjaśnia dalej. Jestem realistką i wyznaję zasadę: "Nie stać mnie, to nie noszę". Nie jestem w stanie zrozumieć, że można wypożyczyć na imprezę torebkę wartą sześć tysięcy złotych tylko po to, by się z nią pokazać.
Prezenterka zapewnia także, że skoro wróciła już na wizję, rzadziej będzie się pojawiać na bankietach. Mimo że, jak podkreśla, zaproszeń ma coraz więcej:
Kiedyś bywałam częściej na tak zwanych salonach. Ale to był błąd. Zaproszenia dawały mi jakąś satysfakcję, może dowartościowywały. Teraz jednak już nie pojawiam się tak często. Odkąd zaczęłam pracować w "Wiadomościach", liczba zaproszeń jest olbrzymia, ale wybieram nieliczne.
Przypomnijmy kilka jej strojów z imprez: