W najnowszym numerze Glamour opublikowano sesję zdjęciową i wywiad z celebrytką, którą w pierwszej chwili trudno rozpoznać. W gazecie do fotek stylizowanych na lata 50-te pozowała znana z problemów z narkotykami i alkoholem Kelly Osbourne.
Graficy komputerowi poświęcili jej sporo czasu. Wyprasowali do granic sztuczności Kelly, zmieniając jej rysy, a nawet proporcje twarzy. Co zabawne, w rozmowie z magazynem Osbourne zapewnia, że tylko włosy ma sztucznie zafarbowane na lawendowo. Poza tym "zawsze stawia na naturalność".
Moja mama chciałaby, żebym wróciła do blond włosów. Dzwoni do mnie i bardzo poważnym tonem mówi: "Czas na zmianę". Wtedy ja odpowiadam: "Mamo, ty masz włosy koloru wozu strażackiego" - wyznaje Kelly. W czerwieni wyglądałabym, jak jej mniejsza wersja. Kiedyś spróbowałam rudego i wyglądałam jak marchewka. Nie zafarbuję się na brązowo, bo wtedy przypominałabym ojca. Próbowałam już zielonego, niebieskiego, fioletowego i czarnego. Lawendowy podoba mi się najbardziej.
W zasadzie przy takiej obróbce mogliby zaprezentować ją też we wszystkich wersjach kolorystycznych.