W listopadzie w mediach głośno było o wypowiedzi Mariana Opani, który odmówił wystąpienia w filmie o katastrofie smoleńskiej. Znany aktor dostał propozycję wcielenia się w rolę Lecha Kaczyńskiego. Odrzucił ją, bo, jak argumentował, nie chciał grać w produkcji, która może sugerować, że doszło do zamachu. Postawie kolegi po fachu nie dziwił się Daniel Olbrychski, który skomentował to w ostrzejszych słowach: "Granie Kaczyńskiego BRZYDKO PACHNIE!"
Również Jerzy Stuhr podziela zdanie Opani i Olbrychskiego. Wybitny aktor i profesor krakowskiej PWST twierdzi, że taki film zaszkodzi międzynarodowemu wizerunkowi Polski.
- _Pomysł filmu o Smoleńsku wydaje mi się jakąś hucpą. Daniel Olbrychski dobrze o tym powiedział, że p**owstanie takiego filmu może być groźne dla Polski. Obśmieje nas na cały świat**_ - ocenił Stuhr w rozmowie z Onetem.
- Pan reżyser Andrzej Krauze wydaje się być osobą bardzo zdeterminowaną - mówi dziennikarz.
- Znałem go kiedyś. Grałem u niego w filmie "Strach". Był innym człowiekiem. Ja bym miał trudności z robieniem filmów, które trącą taką hagiografią, czyli ukultowieniem. Nie mam takiej natury.
Myślicie, że ten film mimo wszystko powstanie? A może ważniejsze: chcielibyście go zobaczyć?