Jeden cover Adele i tyle problemów... Jak pewnie pamiętacie, Tatiana Okupnik, przekonana o swoim talencie wokalnym, sprofanowała ostatnio utwór piosenkarki, skomponowany do najnowszego filmu o Bondzie Skyfall. Nagrana przez nią z londyńską orkiestrą Denmark Street Big Band piosenka ukazała się w sieci i wywołała mnóstwo negatywnych komentarzy. W efekcie piosenkarka straciła już podobno dwie oferty koncertowe za 50 tysięcy złotych (zobacz: Straciła kontrakty, bo... fałszuje?!). Zawodzenia Tatiany nie wytrzymał też między innymi organizator gali Męska Rzecz TVN Turbo, na której ma wystąpić. Niestety, było już za późno na zmianę wykonawcy, więc na wszelki wypadek... zabroniono jej wykonywania utworów Adele.
Posłuchajcie dlaczego:
Kiedy tylko producenci usłyszeli to wykonanie, w ostatniej chwili zmienili jej repertuar - zdradza w rozmowie z Super Expressem jeden z pracowników TVN Turbo. Wykonawcy już nie mogli.
Co gorsza, londyńska orkiestra tak się wstydzi tej kompromitacji, że skasowała nagranie ze swojej strony internetowej i zerwała z Okupnik wszelkie kontakty. Jak informuje tabloid, została usunięta z listy gości zaproszonych na zaplanowany na 3 stycznia wielki koncert z okazji 50-lecia Jamesa Bonda.
Najwyraźniej kariera Tatiany w Wielkiej Brytanii nie układa się tak, jak sobie wymarzyła. Jak przypomina tabloid, nic jeszcze tam nie zarobiła, za to sporo wydała.
W 2011 roku zainwestowała swoje oszczędności w płytę Spider Web. Tylko jeden teledysk kosztował ją 350 tysięcy złotych - pisze gazeta. Okupnik miała kilka występów w angielskich stacjach radiowych, ze które sama musiała zapłacić. Płyta w Wielkiej Brytanii nie otarła się nawet o listę 100 najchętniej kupowanych krążków. W Polsce natomiast nie sprzedał się mizerny, 3,5-tysięczny nakład. Agonię tej kariery przedłużył TVN, proponując Okupnik rolę jurora w programie "X Factor".
Według informacji tabloidu, agonia trochę się jeszcze przedłuży. Okupnik miała zostać wymieniona w 3. edycji, jednak uratował ją Jarosław Kuźniar swoją decyzją o odejściu z programu. TVN uznał, że jedna zmiana personalna w sezonie w zupełności wystarczy.
Tak to już jest w polskiej telewizji. Za gwiazdy robią najczęściej osoby, których naprawdę nikt już nie chce słuchać ani oglądać.