Rewia donosi, że współpraca z Agnieszką Włodarczyk jest prawdziwym koszmarem. Po wygranej w Jak ONI śpiewają Włodarczyk poczuła się wielką gwiazdą i daje to odczuć innym.
Tygodnik słusznie zauważa, że ten program reanimował karierę młodej aktorki. Po sukcesie Sary i 13 Posterunku było o niej cicho. Mała rola w Plebanii nie przyniosła jej żadnej popularności. Ludzie, którym dane było współpracować z "gwiazdą" mówią:
Kiedy grała w serialach i była już rozpoznawalna, potrafiła spóźnić się na wywiad 40 minut - mówi jeden z dziennikarzy. W dodatku, kiedy wreszcie przychodziła, już po kilku chwilach pojawiał się jej ówczesny narzeczony i bez żadnego skrępowania przysłuchiwał się wywiadowi. Głupio było go wyprosić, zresztą nie wiadomo, jak wtedy zachowałaby się aktorka.
Podobno po jej wygranej w programie rozrywkowym pojawił się jeszcze inny problem. Włodarczyk nie udzieli już wywiadu bezinteresownie:
Kiedyś rozmawialiśmy podczas lunchu. W jednej z najdroższych warszawskich restauracji. Budżet wydawcy jakoś to zniósł. Ale teraz to boję się nawet zadzwonić… - donosi kolejny dziennikarz.
Tygodnik pisze dalej: Agnieszka zawsze miała muchy w nosie. Wiedzą to wszyscy, którzy zajmują się dziś show-biznesem, od redaktora, po fotografików i makijażystki. Te ostatnie cierpiały swojego czasu katusze, próbując przygotować Agnieszkę do sesji.
Jeden z fotografów się śmieje: (…) znalazłem na nią sposób. Po prostu grzecznie, ale stanowczo poprosiłem, żeby się… sama umalowała. Potem postawiłem przed nią wieszak z ciuchami i poprosiłem, żeby sama coś wybrała. Możliwie szybko. Efekt był natychmiastowy!