Katarzyna Waśniewska złożyła zażalenie na swój pobyt w areszcie, do którego trafiła po wytropieniu jej w małej miejscowości na Podlasiu, gdzie ukrywała się z nowym kochankiem. Zaraz po aresztowaniu złożyła pierwszy wniosek o bezzasadność kary.
Drugi, jak donosi Fakt, wpłynął do sądu 10 grudnia. Waśniewska próbowała przekonać sędziów, że... nie ma dostatecznych dowodów jej winy. Swoją ucieczkę na Podlasie tłumaczyła obawą o własne życie. Sąd Okręgowy w Katowicach uznał jednak jej argumenty za niewystarczające i oddalił wczoraj wniosek o uchylenie aresztu. Sędzia w uzasadnieniu postanowienia wspomniał o tym, ze zachodzi duże prawdopodobieństwo popełnienia przez Katarzynę W. zarzuconego jej czynu oraz obawa matactwa i kolejnej ucieczki. Od postanowienia sądu nie ma już odwołania. Katarzyna W pozostanie w areszcie do 14 stycznia przyszłego roku.
Wnosiliśmy o to i jesteśmy zadowoleni, że sąd utrzymał areszt w mocy - powiedział w rozmowie z tabloidem prokurator Zbigniew Grześkowiak z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Okazuje się więc, że po wydaniu setek tysięcy złotych udało się aresztować ją na kilka tygodni.