Kontynuujemy serię artykułów poświęconych chirurgii plastycznej, implantom piersiowym w szczególności.
Na początek 2 listy czytelniczek, a po nich ku przestrodze ilustrowana zdjęciami historia kobiet z Nowego Jorku.
Szanowna Redakcjo,
Moja historia jest niestety (niestety dla mnie), mniej optymistyczna, niż dla dziewczyny, której historię opublikowaliście. Ja bardzo chciałam zrobić sobie operację z powodu kompleksów. Niby nie miałam małych (75B), ani brzydkich piersi (równe, jędrne - wiadomo) - ale na każdym kroku napotykałam na same trudności z tym związane. Bluzki z dekoldem odpadały - wyglądałam jak deska. W łóżku podczas tete-a-tete z chłopakiem... nigdy nie dał mi odczuć, że są małe, ale na mnie samej bielizna, nawet seksowna, źle wyglądała. To nie o to chodzi, że nie czułam się seksowna. Raczej doskwierało mi uczucie, że mogłabym wyglądać lepiej... Uff, musiałam się wygadać...:)
Kasę zbierałam długo, wyjechałam do pracy w wakacje, nie chciałam brać od rodziców. Potem dostałam adres od koleżanki ze szpitala - niby znany i zaufany lekarz, jeden z najlepszych w Polsce. Po operacji obudziłam się, zwijając się z bólu, nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam, ze będzie bolało, ale nikt mnie nie uprzedził, że aż tak. Środki przeciwbólowe, ktore mi podano, wywoływały wymioty (wyobraźcie sobie, jakie to było okropne!) i omdlenia. Niemniej później z każdą chwilą było lepiej (zmieniłam leki).
Potem zaczęły się komplikacje: najpierw dowiedziałam się (od tej samej koleżanki), że blizna może się źle goić i będę miała okropne wielkie wybrzuszenie. Przeżylam chwilę grozy przed pierwszą zmianą opatrunków. Na szczęście lekarz zapewnił mnie, że wszystko będzie dobrze, że się ładnie goi. I wkrótce przyzwyczaiłam się do mojego nowego profilu. Z przyjemnością wymieniłam garderobę. Jedyne, co mnie zmartwiło, to tekst mojego partnera: 'Czy Ty siebie nie lubisz...?' Nie wiedzialam, co Mu odpowiedziec :/
Nie wiem, czy gdybym miała wybór, ponownie bym się zdecydowała. Wygląda pięknie, ale ból był okropny. Dlatego chciałabym wyslać apel do wszystkich dziewczyn: najpierw dowiedzcie się absolutnie WSZYSTKIEGO o operacji...
Pozdrawiam,
-ina
Mąż zostawił mnie z trójką dzieci, a właściwie wyjechał, a później oznajmił mi, że mu się znudziłam. Najgorsze było to, że kilkakrotnie wyśmiewał się z moich "pryszczy", bo tak nazywał moje piersi. Szybko przerodziło się to w obsesję. Zawsze miałam fajną sylwetkę, ale te piersi... A właściwie ich brak.
Po sześciu latach samotności przez przypadek w McDonald's poznałam Holendra. Okazało się, że ma 4-kę dzieci i jest rozwiedziony, wyjechałam wraz z nim. Pewnego wieczora oglądaliśmy program o operacjach plastycznych, wraz z trójką nastolatków. Mój syn powiedział: "mamie też by się przydały takie cycki". Rozpłakałam się i uciekłam na górę. Mój przyjaciel w ten sposób dowiedział się o mojej obsesji, w tym momencie zrozumiał, dlaczego noszę za duże staniki, wypchane wkładkami silikonowymi.
Następnego dnia razem szukaliśmy kliniki, bardzo chciałam zrobić tę operację w Polsce ze względu na język. Wybraliśmy Klinikę Barańskich w Słubicach, ze uwagi na położenie i rekomedacje koleżanek, które przszły już takie zabiegi. Umówiliśmy termin, dni mijały bardzo powoli i choć wiedziałam, że czeka mnie ból, byłam zdecydowana.
W październiku ubiegłego roku przybyliśmy do kliniki, przyjęto nas ciepło. Dr Barański wyczerpująco wyjaśnił, co powinnam wiedzieć o operacji, implantach. Padło pytanie, czego oczekuje z jego strony? Wiedziałam jedno. Chciałam dużych, bardzo dużych piersi... Zapadła cisza. Chirurg zapytał, czy dobrze to przemyślałam, wytłumaczył mi, co się stanie i jak bardzo zmieni się moje życie, gdy z małego A nagle zrobi się D lub E. Dał mi godzinę do namysłu. Poszliśmy z mężem na spacer i... postanowiłam posłuchać specialisty. Dopasowano mi protezy i zdecydowałam się na zabieg - wynikiem jest duże C.
Gdy się przebudziłam, czułam straszny ból, a właściwie, jakby coś leżało na moich piersiach. Byłam na to przygotowana. Przed zabiegiem lekarz i personel opowiadali, co będzie, gdy otworzę oczy. Po trzech dniach ból ustał, powracał tylko, gdy usiłowałam coś podnieść lub raptownie ruszyć rękoma. Ściągnięto mi dreny i wypuszczono do domu. Czułam się nieźle... Czwartego dnia po powrocie do domu postanowiłam wziąć kąpiel, wtedy w spokoju obejrzałam swoje piersi... Cudowny moment, były jeszcze opuchniete, wystawały końce szwów, ale byłam szczęśliwa. Po miesiącu poszłam ściągnąć szwy, usłyszałam same komplemety na temat wyglądu piersi, mąż z dumą mówił, że operacja została wykonana w Polsce, wspominał o wspaniałym personelu kliniki.
Po miesiącu przestałam odczuwać cokolwiek, pozostały tylko pozytywne wspomnienia.
Mój obecny mąż chętnie opowiada o pobycie w klinice, ja chętnie reklamuję rezultaty, a gdy jakiś mężczyzna mówi, że nigdy by nie pozwolił swojej kobiecie na taki zabieg, śmiejemy się - my wiemy swoje. Zrobiłam to dla siebie, ale wiem, że partner jest zadowolony.
Piętnastoletni syn na początku krytykował, teraz pomaga kupować bluzki, a ostatnio nawet stwierdził, że mi pasuja "te duże cycki".
Pozdrawiam wszystkie kobiety, nie walczcie z kompleksami. Po prostu je zlikwidujcie. Mężczyźni, nie bądźcie obłudni, kobiety z piersiami silikonowymi czy nie - zawsze będą waszym natchnieniem.
Ania
Mniej szczęścia miały trzy mieszkanki Nowego Jorku, które zdecydowały się na operację u chirurga z Manhattanu. Nierozważnie dobrany rozmiar implantów sprawił, że wystąpiły bolesne powikłania, rujnujące urodę pacjentek.
Prosimy o przesyłanie Waszych historii na adres e-mail: donosy@pudelek.pl