Wygląda na to, że Alicja Bachleda-Curuś nadal nie wybaczyła ojcu jej syna tego, że ją zostawił. Możliwe, że atmosfera między nimi jest nieciekawa także dlatego, że Colin Farrell wyraźnie dał jej niedawno do zrozumienia, że nie będzie jej pomagał w robieniu zagranicznej kariery. A Alicja bardzo na to liczyła. Zobacz:Farrell OLAŁ ALICJĘ! Nie chciał udzielić z nią wywiadu!
Kontakt między byłymi partnerami jest minimalny. Widują się tylko wtedy, gdy muszą. Jak donosi Życie na gorąco, mały Henry Tadeusz minione święta Bożego Narodzenia spędził w Irlandii z tatą. Colin przyleciał do Polski odebrać syna, ale Alicja nie chciała go widzieć.
Wszystko odbyło się ponoć jak w filmie sensacyjnym. 23 grudnia przed boczne wejście lotniska podjechało czarne Audi A3. W aucie siedzieli rodzice Alicji Bachledy-Curuś i jej 3-letni synek. W drzwiach czekał już Colin Farrell. Ojciec Alicji pomógł wnukowi wysiąść z auta i przekazał go w ręce aktora. Chwilę potem obaj zniknęli w głębi lotniska. Spieszyli się na samolot do Dublina. Matka aktorki zresztą ostentacyjnie zignorowała Farrella. Jak donoszą naoczni świadkowie, wysiadła z samochodu tylko po to, by przesiąść się na przednie siedzenie. Byłego chłopaka córki nie zaszczyciła nawet spojrzeniem.
Colin nie chce przyjeżdżać do Polski - mówi w rozmowie z tabloidem osoba z otoczenia rodziny Bachledów. Pewnie z powodu rodziny Alicji, która traktuje go dość chłodno.
Z pewnością nie mogą za to narzekać na brak środków na wychowanie dziecka. Zobacz: Płaci jej 30 000 DOLARÓW alimentów! MIESIĘCZNIE