Iza Miko od niedawna postanowiła kreować się na ekolożkę. Producenci Pytania na śniadanie podarowali jej nawet segment w porannym paśmie zatytułowany Iza w ogrodniczkach. Celebrytka radzi w nim, jak żyć w zgodzie z naturą.
Iza chwali się, że o włosy dba wcierając w nie wódkę. Stosuje także psią ślinę na skórę, bo ma działanie bakteriobójcze. Ostatnio odkryła także olejek do pielęgnacji ciała wyciskany z... oślich odchodów.
To olejek arganowy wyciskany z kupy osiołka. Ostatnio pojechałam do Maroka, skąd ten olejek pochodzi i jest dość drogim olejkiem - chwali się w rozmowie z Super Expressem. Pewnie dlatego, że proces wyciskania olejku z kupy musi być pracohłonny. Podobno osiołki jedzą owoce arganowe i to jest jedyny sposób, żeby uzyskać ten olej. Jest świetny na skórę, na włosy, wszystko.
Niestety, celebrytka wyznaje, że wyprawa do Maroka nie zakończyła się szczęśliwie. Inna flora bakteryjna sprawiła, że Iza ostro zachorowała.
Otarłam się o śmierć - żali się aktorka. Złapałam jakąś bakterię od jakiegoś zwierzątka. W ciągu sześciu godzin moje ciało straciło dużo krwi i wody. Szpital był półtorej godziny od naszego hotelu. Lekarz stwierdził, że nie przeżyję tej podróży. Miałam wysoką temperaturę, halucynacje, straszna sprawa, ale na szczęście jakoś z tego wybrnęłam.
Mamy nadzieję, że było warto.