Małżeństwo Małgorzaty i Jacka Rozenków nie przetrwało próby popularności. Po wielu miesiącach kryzysu pozew rozwodowy trafił wreszcie do sądu. 2 stycznia złożył go osobiście mąż celebrytki. Jak przekonują znajomi pary, rozwód będzie formalnością, bo wszystko jest już od dawna ustalone. Podobno dzieci zostaną z matką, a Jacek Rozenek będzie jej płacił 3 tysiące złotych miesięcznych alimentów. Według informacji Faktu, ojciec będzie widywał synów tylko co drugi weekend oraz spędzał z nimi część wakacji i ferii. Jeśli chodzi o święta, małżonkowie postanowili podejmować decyzje na bieżąco. Obecnie czekają na wyznaczenie daty pierwszej rozprawy. Zanim to nastąpi, żyją tak, jakby byli już po rozwodzie.
Jak donosi Super Express, dzielą się opieką nad 6-letnim Stanisławem i 2-letnim Tadeuszem. Małgorzata spędziła z nimi środowe popołudnie w centrum handlowym. Niania dostarczyła jej dzieci prosto do kawiarni.
Radości nie było końca. Chłopcy ucałowali mamę, a ona nadmuchała im balony - relacjonuje tabloid. We trójkę odwiedzili kilka sklepów, a potem pojechali do domu. Czwartek natomiast zależał do Jacka. Tego popołudnia to on zajmował się chłopcami. Tatuś zabrał synków, by pojeździli na mechanicznych zabawkach, a potem poszedł ze Stasiem i Tadziem do cukierni.
Jak ujawnia Maciej Gieros z biura prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie, Rozenkom być może przyjdzie poczekać na datę rozprawy dłużej niż zakładali.
Powinna się ona odbyć w ciągu kilku tygodni lub miesięcy - mówi w rozmowie z tabloidem. To wszystko zależy od sądu. Na razie nie jest znana data rozprawy.