Najwyraźniej Hubert Urbański niczego się nie nauczył w TVN. Jak wiadomo, powodem zmarginalizowania jego pozycji w stacji były zbyt wysokie oczekiwania finansowe. Jego kłopoty zaczęły się jesienią 2007 roku, kiedy zażądał 50 tysięcy złotych za każdy prowadzony przez niego odcinek Tańca z gwiazdami. Edward Miszczak nie podzielił jego opinii, że jest wart aż tyle i wymienił go na Piotra Gąsowskiego.
Po przeszło 5 latach sytuacja się powtarza. Jak już pisaliśmy, Dwójka podjęła decyzję, że drugą edycję The Voice of Poland poprowadzi Tomasz Kammel. Jednocześnie zakończyła współpracę z Urbańskim.
Wraz z końcem trzeciej edycji "Bitwy na głosy" zakończyliśmy ten etap współpracy z Hubertem Urbańskim. Czy dalej będziemy współpracować? To zależy także od pana Urbańskiego, być może będziemy prowadzić jakieś rozmowy na temat przyszłości - powiedział Jerzy Kapuściński, dyrektor TVP2.
Jak można się domyślać, poszło o pieniądze. Tym razem prowadzący zażądał wprawdzie "tylko" 10 tysięcy złotych za odcinek, ale Dwójka uznała, że to za dużo.
Urbański jest świetny i dobrze o tym wie, dlatego może sobie pozwolić na stawianie warunków. Niestety, zapomniał o tym, że jest kryzys - wyjaśnia w rozmowie z Faktem osoba z produkcji show. Zapewne skorzysta na tym Kammel. Dziwne jednak jest to, że Urbański, który nie prowadzi już "Pytania na śniadanie" i chwilowo nie ma żadnego innego zajęcia, nie chce zejść z ceny.
Cóż, zapewne sądził, że stacja, która lekką ręką wypłaca gwiazdom po 40 tysięcy za zaśpiewanie 3 piosenek w sylwestra, zapłaci jednak za jego nowe porsche. Sam Urbański zapewnia, że ma już zaklepane projekty od marca.
Ostatnie dwa lata w TVP2 były okazją do spotkania wielu wspaniałych osób, z którymi współpraca była czystą przyjemnością. Dziękuję im i dziękuję widzom – powiedział Wirtualnym Mediom. Wiosną 2013 roku planuję nowe wyzwania i projekty.
Ktoś mu zapłaci takie pieniądze, jakie mu się marzą?