Jak wiadomo, Katarzyna Gwizdała, która chciałaby, żeby nazywano ją "Kate Rozz", poślubiła Piotra Adamczyka nie bez powodu. Jedną z motywacji była oczywiście okładkowa sesja w Vivie i wywiad z okazji ślubu. Drugim - nadzieja celebrytki, że mąż załatwi jej rolę w jakimś filmie. "Rozz" od dawna chce bowiem rozpocząć karierę aktorską.
Pierwszą przymiarkę ma już za sobą. Zagrała we francuskiej produkcji Shanghai Belle, do której wkręcił ją ówczesny bogaty mąż Jean Manuel Rozen, który był producentem filmu. Niestety, w międzyczasie rozpadło się ich małżeństwo, Rozen stracił motywację i film nigdy nie wszedł do dystrybucji. Gwizdała postanowiła więc spróbować szczęścia w Polsce. Niestety, Adamczykowi nie udało się na razie zrealizować marzeń żony, co stało się przyczyną spięć między nimi. Kryzys okazał się tak poważny, że nawet bliscy znajomi pary byli pewni, że ich związek się rozpadł.
Kate ma dość tego, że funkcjonuje w Polsce tylko jako żona Adamczyka - tłumaczy w rozmowie z Faktem znajomy celebrytki. Poza tłumaczeniami z francuskiego i okazjonalnymi pokazami mody, nie ma tu pracy. To ją bardzo trapi. Chciałaby po prostu pokazać, że coś potrafi.
Najwyraźniej suszy o to głowę Adamczykowi, bo zrezygnowany aktor obiecał w końcu, że się rozejrzy. Jeżeli plan Gwizdały się powiedzie, "pokaże, że coś potrafi" w jakimś filmie. Aspirująca aktorka wymyśliła dobry sposób, by zmotywować Piotra:
Piotr będzie szukał możliwości w branży filmowej - potwierdza jego znajomy w rozmowie z tabloidem. Gdy Kate będzie miała więcej zajęć, to automatycznie będzie dłużej przebywać w Polsce, a jej wyjazdy do Francji będą rzadsze. A jemu bardzo na tym zależy.
Kasię "Rozz" powinna zainteresować historia sukcesu Anny Szarek - może ją zainspiruje: Rada GPW ZAWIESZA PREZESA! Namawiał do inwestycji w FILMY KOCHANKI?!
Mimo skandalu film z kochanką zawieszonego prezesa Giełdy pojawi się w kinach (pod zmienionym tytułem) i zapewne zrobi z niej celebrytkę: