Znany smakosz i sprzedawca wina, Marek Kondrat, najwyraźniej nie wyobraża sobie bez niego posiłku. Jednocześnie nie jest jednak fanem komunikacji miejskiej i taksówek, więc co jakiś czas fotoreporterzy dokumentują jak popija w restauracji wino, a potem wsiada za kierownicę swojego samochodu. Zobacz: Kondrat prowadzi po alkoholu?
Jak donosi Fakt, kilka dni temu znowu mu się to zdarzyło. Aktor spotkał się w jednym z warszawskich lokali z muzykiem i poetą Grzegorzem Turnauem. Świetnie się razem bawili.
Podczas biesiady w jego dłoni można było dostrzec kieliszek - pisze tabloid. Kto wie, może aktor chciał jako fachowiec ocenić smak serwowanych w restauracji trunków?
Po obiedzie aktor jak zwykle usiadł za kierownicą auta i odjechał. Był niestety tak roztargniony, że zapomniał rozłożyć lusterek złożonych do parkowania.
Gdyby zdarzyło mu się spowodować stłuczkę z powodu tego niedopatrzenia, o co przecież w zatłoczonej Warszawie łatwo, to policjanci raczej nie przyjęliby tłumaczeń, że wszystko przez winną biesiadę - dodaje złośliwie tabloid.