We wrześniu 2012 roku sąd ogłosił niekorzystny dla Grażyny Szapołowskiej wyrok. Poszło o jej głośną nieobecność na sobotnim spektaklu Tanga. W tym czasie aktorka wolała zasiąść w jury Bitwy na głosy. Dyrektor Teatru Narodowego, Jan Englert, wyrzucił ją za to z pracy. Została zwolniona dyscyplinarnie. Aktorka nie kryła żalu. Uważała, że szef, a prywatnie wieloletni przyjaciel, jest wobec niej niesprawiedliwy, bo gdy jego żona, Beata Ścibakówna, występowała w programie Gwiazdy tańczą na lodzie, nie miał żadnych oporów, by dopasować do niej grafik. Co więcej - sam wystąpił w tandetnym programie, żeby ją promować.
Szapołowską pogrążyły zeznania kolegów z teatru, którzy zgodnie potwierdzili, że niechęć Englerta do telewizyjnych programów rozrywkowych jest powszechnie znana i z reguły nie zezwalał swoim aktorom brać w nich udziału.
Po ostatniej rozprawie aktorka rozważała wprawdzie odwołanie się od wyroku, jednak, jak informuje Super Express, powołując się na informacje uzyskane w Sądzie Okręgowym w Warszawie, zrezygnowała z tego pomysłu.
Wyrok się uprawomocnił - potwierdza pracownik sekcji prasowej urzędu.
Czy to już koniec jej kariery?