Pisaliśmy wczoraj o grubej aferze, w której główną rolę odegrały Joanna i Danuta B. - córka i była żona Jana Borysewicza. Pierwsza z pań już wcześniej miała epizod kryminalny, teraz jednak chodzi o naprawdę poważne zarzuty. Obrotne panie w 2006 roku przekształciły swoją agencję modelek w... agencję towarzyską, zajmującą się wyszukiwaniem i dostarczaniem młodych dziewczyn bogatym biznesmenom i "ludziom z show biznesu". Był wśród nich m.in. "znany polski piosenkarz", który na usługi świadczone przez setkę kobiet (!) wydał w ciągu kilku lat kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zobacz: Córka Borysewicza OSKARŻONA O STRĘCZYCIELSTWO!
Sprawa ma swój dalszy ciąg. Okazuje się bowiem, że B. podsyłały modelki również niejakiej Emilii P., którą Gazeta Wyborcza nazywa "mózgiem operacji". To była modelka, znana jako "Emi" - 10 lat temu startowała w konkursie Miss Polonia, później zajęła się stręczycielstwem. Wysyłała młode dziewczyny (nawet 18-latki) bogatym obcokrajowcom - wyjeżdżały z nimi na ekskluzywne wakacje i świadczyły usługi seksualne.
(Przy okazji, z innej beczki - w ten właśnie sposób, w roli prostytutek sprzedających się bogaczom z Dubaju zaczynało kilka polskich celebrytek. Cały czas powstrzymujemy się jednak przed napisaniem które.)
Zimą "Emi" wysyłała modelki do francuskiego kurortu Courchevel w Alpach, a latem na francuskie Lazurowe Wybrzeże - relacjonuje Gazeta Wyborcza. Klientem był arabski bogacz, który przedstawiał się im jako "Król Santo". Pobyty z nim i jego przyjaciółmi trwały nawet po trzy miesiące.
Modelki zapewniają, że nie były zmuszane do seksu. Zeznały, że te z nich, które godziły się na spanie z klientami, dostawały dodatkowe pieniądze. Rekordzistka zarobiła na jednym z takich "wyjazdów" ponad 100 tysięcy euro!
Nie było żadnego przymusu. Dziewczyny, które nie godziły się na seks, za jeden dzień dostawały 200-250 euro. Pozostałe, które tego nie odmawiały - po 500 euro i więcej - zeznała jedna z modelek. Druga dodała: Nie wiedziałam, że za nic nie robienie można dostać tyle pieniędzy. Bo tych imprez i tego seksu wcale nie było tak dużo.
Co ciekawe, jedną z pomniejszych stręczycielek w tym biznesie była również... Ewa L., żona gitarzysty zespołu Virgin. Po oskarżeniu dobrowolnie poddała się karze. W trakcie śledztwa wyszła za mąż za "znanego muzyka", któremu córka Borysewicza miała załatwić "setkę modelek".
Czyli wszystko zostało w rodzinie. Cieszymy się, że tak dobrze im się ułożyło.