Ilona Felicjańska wydała wprawdzie dopiero jedną książkę, zresztą niezbyt entuzjastycznie przyjętą, jednak to nie przeszkadza jej uważać się za "pisarkę". W rozmowie z Super Expressem, odsłania detale swojego warsztatu.
Nie wiem, jak robią to inni pisarze, ale ja mam pewien pomysł na postać, wiem, jaką będzie ona odgrywała rolę w opowieści. Wiem, że muszę tę postać urealnić, poznać ją - tłumaczy czytelnikom. Jako autorka muszę wiedzieć, jak ta osoba zachowuje się w różnych sytuacjach. W wyobraźni muszę z nią spędzić masę czasu w przeróżnych okolicznościach. Wiedząc, jaką rolę ma ona odegrać, znajduję odniesienia do postaci realnych. Czasem obdarzam mojego bohatera prawdziwymi cechami realnych postaci. Ale patrząc z tej perspektywy, byłby to kolaż wielu ludzi, a nie szukanie pierwowzoru mojego bohatera.
W ten sposób Ilona próbuje zbagatelizować zarzuty o to, że opisuje swoje pokręcone życie alkoholowo-erotyczne. Karolina Korwin-Piotrowska zwróciła jej uwagę, że tego rodzaju wyznania sprawią, że jej dzieci, z którymi promuje się na okładkach, będą wyśmiewane przez rówieśników. Zobacz: "Zafundowała dzieciom trudny pobyt w szkole!"
Wygląda jednak na to, że Ilona, jak to ma w zwyczaju, najpierw coś zrobiła, a potem pomyślała. Teraz próbuje zminimalizować szkody.
Nie wiem, czy pani Karolina Korwin Piotrowska uzna za stosowne poświęcić czas i zrecenzować moją książkę. Ale jestem bardzo ciekawa, jaka ta recenzja by była. Co do krytyki, dzień bez solidnej porcji opinii na temat mojej książki, uważam za stracony - zapewnia. Oczywiście kiedy książka trafi już do księgarni, zamierzam to zmienić - wtedy dzień bez opinii na temat mojej drugiej książki uznam za stracony.
Ona naprawdę myśli, że dzięki temu ludzie zaczną to kupować... Cieszycie się, że będzie sequel?