Były kochanek i pomocnik Dody, Błażej Szychowski, twierdzi, że ma od dawna duże problemy z odzyskaniem od Edyty Górniak należnych mu pieniędzy. Piosenkarka idzie z kolei w zaparte i twierdzi, że nic nie jest mu winna. Zarzuca też swojemu byłemu tancerzowi brak klasy i promowanie się na jej nazwisku: "Szychowski nie ma klasy! Marna taktyka!"
Jak to w polskim show biznesie bywa, obydwoje zdążyli już zagrozić sobie sądem. Na razie jednak, zanim sprawa trafi na wokandę, obrzucają się oskarżeniami w tabloidach. Błażej postanowił właśnie ostrzec Edzię na łamach tygodnika Twoje Imperium, że został jej już tylko tydzień na uregulowanie zaległych należności. Potem zaczną się dla niej problemy.
W*_ciąż mam nadzieję, że dojdę z panią Edytą Górniak do porozumienia poza salą sądową_ - ogłasza w tabloidzie. _Na takie polubowne rozwiązanie daję jej jeszcze tydzień*. Dłużej nie mogę czekać, bo obawiam się, że sprawa mogłaby ulec przedawnieniu_.
Chodzi o sumę 12 tysięcy złotych - wynagrodzenie za występ sprzed półtora roku. Szychowski zapowiada, że pozew do sądu ma już dawno przygotowany.
Ja nie mam się czego wstydzić i nie mam sobie nic do zarzucenia - zapewnia Błażej. To nie ja zwlekam z zapłatą.
Zwróciliście uwagę, że pieniądze są ostatnio tematem numer jeden w polskim show biznesie?