Selena Gomez potwierdziła w ubiegłym tygodniu, że zdecydowała się zakończyć związek z Justinem Bieberem. Osoby z otoczenia pary twierdzą, że piosenkarka była zazdrosna o relacje ukochanego z innymi kobietami, przeszkadzała jej także jego niedojrzałość. Jak się jednak okazuje, powody rozstania były dużo poważniejsze.
W najnowszym numerze Star Magazine ukazał się obszerny materiał, w którym opisany został upojny wieczór, który 19-letni Bieber spędził z 22-letnią studentką pielęgniarstwa poznaną wcześniej w klubie, Milyn "Mimi" Jenson. Towarzyszył im raper Lil Twist.
Spotkali się 21 grudnia na Olimpic Blvd. w Hollywood. Najpierw pojechali kupić marihuanę, później do McDonalds’a po jedzenie. Następnie wrócili do hotelu - opisuje informator magazynu. Palili trawkę i popijali ją alkoholem. Później przenieśli się do luksusowego domu Biebera w Calabasas. Justin zwierzał się ze swojej słabości do tatuaży i środków uspokajających. Mówił też, że chciałby stworzyć w tym domu pokój przeznaczony tylko do brania narkotyków.
Później Justin złapał Mimi za rękę i powiedział, że pokaże jej "zapierający dech w piersiach widok z okien w salonie". Źródło dodaje, że Justin był "bardzo miły i uprzejmy".
Byli kompletnie zjarani. Powiedział, że "chce poczuć, jak smakuje" i zaczął całować ją po szyi i policzkach. Była zaskoczona, ale i zadowolona. Zdjął z niej ubranie i zabrał się do rzeczy. Nawet się nie rozebrał. Nie trwało to długo, chociaż Mimi miała nadzieję na ciąg dalszy. Później szybko wyszła, mimo że jej o to nie poprosił. Czuła jednak, że powinna to zrobić.
Sama zainteresowana skomentowała sprawę krótko: Myślałam, że Justin nie ma już dziewczyny. Bez wątpienia tak właśnie się zachowywał.
Co oczywiste, Bieber nie odniósł się do rewelacji tygodnika.