Alicja Bachleda-Curuś przyznaje, że bycie aktorką w Hollywood to bardzo ciężka praca, wymagająca wielu poświęceń, upokorzeń i wytrwałości. Na jednym z planów filmowych została dosłownie pobita.
Nie pozuję tu, lecz cierpię - żali się Alicja. Często stawałam przed kamerą brudna, rozczochrana, posiniaczona. Nie był to tylko make-up. W brutalnych scenach aktorzy mnie nie oszczędzali. Nieraz dostawałam w twarz. Dosłownie. I to mocno. Kiedyś ktoś zbyt szeroko się zamachnął i trafił mnie w zęby zegarkiem. Ostry cios. Ugryzłam się w w wargę, krew, spuchły usta. "Nie potrzebujesz charakteryzacji" - ucieszył się reżyser!
Teraz nie wiemy już, czy powinniśmy Alicji zazdroscić czy współczuć. Miejmy nadzieję, że wytrwa i osiągnie sukces, bo wydaje się, że ciężko na niego pracuje, nie skracając sobie drogi układami, czy "łóżkiem".