Sprawa ciągnie się już ponad 4 lata. W 2008 roku Katarzyna Klich zaskoczyła polski show biznes wyznaniem, że przeżywa poważny kryzys w karierze i myśli o samobójstwie. Yaro, jej partner i menedżer zasugerował z tej okazji, że w Radiu Zet za bierze się łapówki od artystów w zamian za nadawanie ich piosenek.
Ponieważ utworów Klich nie można było usłyszeć w tym radiu, piosenkarka oskarżyła ówczesnego szefa Roberta Kozyrę o złamanie jej kariery.
Kozyra pozwał wokalistkę i jej menedżera za naruszenie dóbr osobistych. Od tamtej pory upłynęły już 4 lata, ale najwyraźniej czas nie zaleczył ran. 14 stycznia tego roku w warszawskim sądzie przy Al. Solidarności odbyła się kolejna rozprawa. Stawili się na niej zarówno Klich jak i Kozyra. Jak informuje Na żywo, przed wejściem na salę nie odezwali się do siebie ani słowem, nawet nie wymienili zdawkowych powitań. Muszą się naprawdę nienawidzić.
Termin kolejnej rozprawy został wyznaczony na kwiecień.