Monika Kuszyńska, sparaliżowana w wyniku wypadku samochodowego, do którego doszło 7 lat temu z winy Roberta Jansona, nie traci nadziei, że kiedyś znowu będzie mogła chodzić. Jak niedawno pisaliśmy, wielkie oczekiwania wiązała z bardzo drogą terapią, polegającą na przeszczepie komórek macierzystych, pozyskiwanych z krwi pacjenta, w miejsca objęte leczeniem. Tę technikę stosuje moskiewska klinika Neurovita. Zobacz: Poddała się eksperymentalnej terapii! Będzie chodzić?
Niestety okazało się, że leczenie nie przyniosi rezultatu.
Taka terapia czyli przeszczep komórek macierzystych miała miejsce - potwierdza w rozmowie z Super Expressem mąż piosenkarki, Kuba Raczyński. To były chyba dwa wyjazdy do Moskwy. Jednak ta terapia nie przyniosła efektów. To znaczy stan Moniki ani się nie pogorszył, ani nie polepszył, dlatego z niej zrezygnowaliśmy. Monika korzysta cały czas z rehabilitacji. Co miesiąc wyjeżdżamy na tygodniowe turnusy. Poza tym Monika ćwiczy też w domu, ma opracowany zestaw ćwiczeń. Rehabilituje się, bo cały czas chce utrzymać mięśnie w dobrej kondycji, żeby być gotową stanąć na nogi, gdy rdzeń się uruchomi.
Medycyna cały czas idzie do przodu, również w dziedzinie elektroniki, więc może za kilka lat będzie na przykład jakiś mikroprocesor, który uruchomi rdzeń. Dlatego Monika chce być w gotowości, jak tylko pojawi się możliwość jakiegoś rozwiązania medycznego, żeby mogła chodzić.
Trzymamy kciuki, żeby stało się to jak najszybciej.