Jak już pisaliśmy, byli prezydenci RP całkiem nieźle radzą sobie na emetyturze. Podczas gdy weterani polskiego teatru jak Jan Kobuszewski mogą liczyć na zaledwie 2 tysiące złotych z ZUS-u po pół wieku pracy (zobacz: Dostaje 2000 złotych po 56 latach pracy!), prezydent Wałęsa szczyci się na swoim blogu, że w godzinę potrafi zarobić więcej niż większość biednych ludzi przez całe życie.
Jego zwyczajowa stawka za wykład wynosi 100 tysięcy złotych. Tyle z reguły płacą mu amerykańskie uczelnie, pokrywając oczywiście wszelkie dodatkowe koszty takie jak przelot pierwszą klasą i luksusowy hotel.
Aleksander Kwaśniewski nie ma aż tak wysokich oczekiwań, jednak jak informuje Wprost, za mniej niż 30 tysięcy raczej nie rusza się z domu.
Ustalili to dziennikarze, negocjujący z agentem byłego prezydenta stawkę za wystąpienie na wymyślonej imprezie organizowanej dla fikcyjnej firmy. Nowojorska firma Harry Walker, która organizuje występy Kwaśniewskiego, zażądała 10 tysięcy dolarów.
Były prezydent radzi sobie - podsumowuje Grzegorz Turniak, prezes Stowarzyszenia Profesjonalnych Mówców w Polsce. Choć na pewno ma mniejsze wzięcie niż Lech Wałęsa. Tamten jest noblistą i wszyscy go chcą. Firmy płacą mu po 20 tysięcy euro i więcej. Kwaśniewski ma gorzej. Jest tylko mężem stanu i przez niektórych jest postrzegany jako postkomunista. Nie każdy chce go na spotkaniu.
Jak wiadomo, Jan Kulczyk akurat nie ma nic przeciwko obecności byłego prezydenta na posiedzeniach międzynarodowej rady doradców Kulczyk Investments. Nawet nieźle mu za to płaci.