Marcinowi i Katarzynie P., szefom słynnej spółki Amber Gold, udało się w ostatniej chwili wyprowadzić z niej około 30 milionów złotych. Wypłacali sobie na umowy zlecenie i o dzieło nawet po 4 miliony złotych rocznie! Zresztą, P. nadal jest formalnie zatrudniony w firmie i otrzymuje pensję. Zobacz: Marcin P. nadal ZATRUDNIONY W AMBER GOLD!
Okazuje się jednak, że to dla niego za mało. Ambitny biznesmen chce walczyć o dodatkowe pieniądze z majątku spółki. Jak donoszą Fakty TVN, Plichta domaga się zapłaty za pracę w Amber Gold w lipcu i sierpniu, kiedy firma chyliła się ku upadkowi, ale formalnie wciąż działała. Żąda... 400 tysięcy złotych! Pismo w tej sprawie płynęło już do gdańskiego sądu. Jeżeli wszystkie formalności zostaną dopełnione - m.in. zostanie potwierdzony jego stosunek pracy w tym czasie - P. zostanie dopisany do listy ponad 12,5 tysiąca wierzycieli firmy. Czekają oni na odzyskanie oszczędności swojego życia, zainwestowanych w "złoty" interes P. i jego żony.
Jak jednak informują Fakty, syndyk nie zamierza płacić właścicielowi Amber Gold. Obecnie roszczenia zgłoszone przez wierzycieli wynoszą około pół miliarda złotych. Majątek spółki szacowany jest zaś maksymalnie na 140 milionów złotych.
Jak oceniacie jego bezczelność w skali od 1 do 10?