Edyta Górniak nie ma sobie równych jeśli chodzi o diagnozowanie własnych problemów. Największym z nich jest oczywiście to, że jest po prostu zbyt doskonała i za mocno kocha ludzi. Niedawno doszła do wniosku, że "za dużo oddaje siebie światu" i postanowiła trochę ograniczyć swój altruizm. To niezbyt dobra wiadomość dla chorej mamy Edyty, która od lat bezowocnie oczekuje na jakieś dobre słowo z jej strony.
Ostatnio Górniak doszła do wniosku, że oprócz zbyt dobrego serca kłopot sprawia jej też wyjątkowa uroda.
W jednym z niedawno udzielonych wywiadów żali się, że musi ją kamuflować, żeby nie rozpraszać napotkanych mężczyzn.
Moje oczy kiedy są pomalowane, bardzo się zmieniają. Stają się kokieteryjne, a ja sama jestem wtedy bardziej widoczna - wyznaje Edzia. Często uczestniczę w biznesowych spotkaniach, a w branży muzycznej pracuje wielu mężczyzn. Mam wrażenie, że moja uroda ich rozprasza. Nie maluję się m.in dlatego, że nie chcę, by mężczyźni, z którymi prowadzę rozmowy, wpatrywali się we mnie. Wolę, by skupili się na merytoryce spotkania.
Naprawdę współczujemy.