Stachursky nigdy nie był lwem salonowym. Udowodnił to po raz kolejny, występując na scenie z obsikanymi spodniami. Próbował się wprawdzie nieśmiało zasłaniać, ale obiektyw naszego fotografa był bezlitosny.
Wiemy, że dawanie takich zbliżeń jest okrutne, ale bez przesady - sława do czegoś zobowiązuje. Jasny garnitur też.
(Już niedługo o wiele okrutniejsze zdjęcia Kingi Rusin. Bądźcie czujni.)
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.