Avril Lavigne jest najmniej lubianą gwiazdką w Stanach. Jest zarozumiała, pluje na fotoreporterów, a każdy wywiad z nią to tortura dla zadającego pytania. Doszło do tego, że DJ Billy pracujący dla jednej z najważniejszych rozgłośni radiowych w USA - KIIS FM publicznie oświadczył, że już nigdy więcej nie zaprosi młodej gwiazdki do studia, bo każdy wywiad z nią przypomina "walkę z bolesnym wrzodem na dupie".
Niedawno kanadyjska piosenkarka udzieliła wywiadu magazynowi Q. Sądząc z wypowiedzi, niewiele się zmieniło w jej zachowaniu i stylu bycia od czasu radiowego wywiadu:
Sprzedaż 24 milionów albumów nie wpłynęła na mnie w jakikolwiek sposób, ale zmieniła kilka rzeczy. Nie mogę spokojnie przejść przez salę, w której znajduje się mnóstwo ludzi - wszyscy odwracają głowy i się gapią. Mogę jadać tylko w odpowiednich restauracjach, gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał.
Mówiła tez o swojej niebywałej szczodrości:
Jestem bardzo hojną osobą. Kiedy huragan Katrina przeszedł przez Stany zmiatając z powierzchni ziemi wiele domów, podeszłam do swojej szafy, spakowałam 6 pudeł ubrań i powiedziałam mojej asystentce, by przekazała je poszkodowanym. Lubię także obdarowywać moich pracowników, zwłaszcza, gdy nie zarabiają zbyt dużo.
Nas jednak najbardziej zainteresował fragment o tym, co piosenkarka myśli na temat ludzi, którzy nie są jej przychylni:
Ludzie albo mnie kochają, albo nienawidzą, ale ja czuję się dobrze we własnej skórze i tylko to się naprawdę liczy. A poza tym, jeśli ktoś mnie nie lubi, jest zwyczajnym zerem!
Czy to wam kogoś nie przypomina? Mała podpowiedź: niedawno powiedziała swoim fanom, że "p**rdolą jak pudle."