Amy Winehouse stwierdziła ostatnio, że nie wierzy w to, że odwyk jej pomoże. Piosenkarka udała się ostatnio ze swoim mężem - Blake'm Fiedler-Civilem, na leczenie. Miało to miejsce po tym, jak przedawkowała narkotyki. Twierdzi jednak, że jedyną osobą, która może jej pomóc, jest ona sama:
Odwyk jest świetny dla niektórych, ale dla innych wcale - powiedziała piosenkarka magazynowi OK!. Mam paru znajomych, którym to pomogło, ale znam też takich, którzy cały czas tam wracają. Osobiście, uważam, że jeśli samemu nie jest się w stanie uporządkować swojego życia, to nikt inny tego za ciebie nie zrobi.
23-latka stwierdziła również, że alkohol jest o wiele groźniejszy od heroiny:
Jeśli mam być szczera, to na dłuższą metę picie jest o wiele gorsze niż branie heroiny. Alkohol jest prawdziwą trucizną.
Natomiast spożywanie alkoholu usprawiedliwiam tym, że naprawdę niewielu ludzi w moim wieku wie, co chce robić w przyszłości, a ja wiem. Oni m_arnują czas zastanawiając się : "Co ja zrobię ze swoim życiem?", a ja marnuję czas pijąc._
Przypomnijmy: niedawno teść Amy apelował do fanów piosenkarki, aby zaprzestali kupowania jej płyt. Ma to jej podobno pomóc w wyjściu z nałogu (zobacz: Teść Amy prosi fanów, by nie kupowali jej płyt!)
.