Kathy Hilton najwidoczniej jest spragniona zainteresowania mediów - niedawno postanowiła opowiedzieć prasie o swojej córce - Paris i odpowiedzieć na wiele nurtujących pytań. Przy okazji stara się udowodnić, że wcale nie jest głupią, pobłażliwą matką, która bezmyślnie rozpieszcza swoje dzieci:
Wyrok Paris jest dla nas ostrzeżeniem - powiedziała gazecie Die Welt o 23-dniowej odsiadce córki. Nie wolno siadać za kierownicą nawet po niewielkiej ilości alkholu i całkowicie się z tym zgadzam. To kompletnie nieodpowiedzialne. Mam jednak prawo skrytykować to, w jaki sposób sąd obszedł się z moją córką. Nie chodziło o prawo, sam prokurator to przyznał. Jego żona dwukrotnie prowadziła bez prawa jazdy, a raz nawet rozbiła samochód! Żadna z 2000 podobnych spraw nie skończyła się tak, jak w przypadku Paris. Kary były o wiele lżejsze.
Kathy próbowała zburzyć także mit o tym, jakoby wychowywała swoją córkę bezstresowo:
Kiedy Paris nas nie słuchała, najpierw konfiskowaliśmy jej telefon komórkowy, który był całym jej życiem. Gdy to nie skutkowało, odłączaliśmy jej telefon na miesiąc. Matki są matkami, bywają irytujące. Może byłam zbyt ostra względem Paris. Ale były takie 2 lata, kiedy nieustannie doprowadzała mnie do szaleństwa! Mieszkaliśmy wtedy w hotelu. Wieczorami wkładała pod pościel lalkę, rozkładała na łóżku perukę i wykradała się z domu. Była bezczelna, ale nigdy tak rozpuszczona, jak o niej pisze prasa.
Jestem bardzo stanowczą osobą. Czasami dzwonię do mojej córki i mówię: "Dosyć! Już wystarczy, nie chcę ciągle o Tobie słyszeć w mediach! Lepiej, żebyś została w domu!"
To normalne, że się o nią boję. Właśnie dlatego nudzę, jak wszystkie inne matki: "Nie śpij przy otwartym oknie z mokrymi włosami!", "Nie jedź tak szybko!", "Zostaw nam swój telefon, tak byśmy mogli się z Tobą skontaktować".
Poza tym Paris strasznie ciężko pracuje, mówię wtedy: "Dziecko, zwolnij na chwilę i przypomnij sobie, jak pachną róże."