Michał Wiśniewski być może jest dobrym tatą, na pewno zamożnym, ale z jakiegoś powodu postanowił zepsuć dzieciństwo wszystkim swoim dzieciom. Nadaje im po kolei imiona skazujące je na bycie pośmiewiskiem w przedszkolu i podstawówce.
Co ciekawe, co dziecko to gorsze imię. Najpierw Xavier potem Fabienne, Etienette, a teraz... Vivienne Vienna (na swoim blogu ogłosił, że będzie to "w 100% dziewczyna"). W międzyczasie Ania Świątczak poroniła będąc w ciąży z przyszłym Falco Christianem.
To znany mechanizm - ludzie z nizin nadają swoim dzieciom pseudo-wyrafinowane, pretensjonalne imiona, w ich mniemaniu kojarzące się z wielkim światem (Izaura, Leoncjo). Odreagowują w ten sposób swoje kompleksy ludzi z prowincji. Rozumiemy to, ale dlaczego już czwarte dziecko ma za to cierpieć? Terapia rodziców powinna skończyć się najwyżej na Fabienne.