Maciej Zakościelny otrzymał szansę pokazania się na 64 Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji. Jego pojawienie się nie miało nic wspólnego z polską kinematografią (jak zwykle), ale z filmem Petera Greeneway'a Straż nocna, w której Zakościelny zagrał niewielką rolę.
Czyżby to był wstęp do międzynarodowej kariery śladem narzeczonej aktora Izy Miko? Jeśli tak, to czy najeżone specyficznie polskimi spółgłoskami nazwisko nie stanie się przeszkodą w zdobyciu międzynarodowej sławy? Na wypadek, gdyby Zakościelny postanowił je zamienić na bardziej przyjazne cudzoziemcom, Rewia proponuje Zako. Pasowałoby do Miko. Na szczęście Maciek nie zrobi kariery na Zachodzie. Nie awansuje się tak po prostu z polskiego Bravo do Hollywood.