Okazuje się, że słodka Angelina Jolie, która tak chętnie opowiada o swojej pomocy potrzebującym i głosi, że nie przywiązuje większej wagi do pieniędzy, bardzo dba o swoje finanse. Zresztą nie tylko swoje. Pragnie również sprawować pieczę nad wydatkami i decyzjami swojego partnera - Brada Pitta, gdyż twierdzi, że aktor jest w takich sprawach zwyczajnie "głupi".
New York Daily News ujawnił niedawno relację świadka, który słyszał rozmowę Angeliny z pewnym "wysokim, muskularnym mężczyzną" w hotelu Waldorf Astoria w Nowym Jorku. Aktorka mówiła mu między innymi o tym, że ona i Brad mają zupełnie inne spojrzenie na finanse:
Nie będę o tym rozmawiała z Bradem, bo doskonale wiesz, że jeśli chodzi o sprawy materialne, jest głupi. Ktoś jednak musi podejmować ważne decyzje. Wydaje mnóstwo pieniędzy na różne rzeczy, które dla mnie nie mają żadnego sensu!
Nie mamy wspólnego majątku. Pewne sprawy powinny pozostać oddzielnie. Wiesz o tym doskonale, że sama podejmuję decyzje finansowe. A Brad powinien się czasem zamknąć i po prostu ładnie wyglądać.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że Pitt w ciągu ostatnich dwunastu lat zarobił 179 mlionów dolarów, podczas gdy Angelina jest warta "zaledwie" 59 milionów.
Na dodatek te "bezsensowne rzeczy", na które Pitt wydaje pieniądze to między innymi wytwórnia filmowa - Plan B, którą założył wraz ze swoją byłą żoną, Jennifer Aniston. To właśnie Plan B wyprodukował Charlie’go i Fabrykę Czekolady Tima Burtona. Film zarobił 473 miliony dolarów!
Później firma Pitta wzięła się za produkcję A Mighty Heart, gdzie główną rolę zagrała Jolie, choć pierwotnie była ona przeznaczona dla Aniston. Film w USA zarobił jedynie 9 milionów dolarów...