Po dwóch rozwodach Robertowi Janowskiemu najwyraźniej coraz trudniej uwierzyć, że małżeństwo może trwać dłużej niż kilka lat. W końcu na własnej skórze sprawdził, że formułki "i nie opuszczę cię aż do śmierci" nie wypowiada się na poważnie.
Przewidując widocznie kolejny rozwód, postanowił uniknąć kłopotów, podpisując ze swoją narzeczoną intercyzę. Robert należy do grupy najlepiej zarabiających prezenterów telewizyjnych (zobacz: Janowski zarabia ćwierć miliona. Co miesiąc!). Pieniędzmi dzieli się raczej niechętnie, o czym przekonała się niedawno jego druga żona, walcząc z nim w sądzie o alimenty. Uznał, że 2,5 tysiąca złotych miesięcznie, jedna setna jego zarobków, których domagała się Katarzyna Dańska, to zbyt wygórowana kwota...
Planując ślub z Moniką Głodek, postanowił więc zaplanować również rozwód i zawczasu zadbać o to, by nowa żona nic od niego nie wyciągnęła.
Z drugą żoną bardzo długo walczył - tłumaczy prezentera w Fakcie jeden z jego znajomych. Wciąż sądzą się o opiekę nad córkami. Wcześniej toczyła się bitwa o orzeczenie, kto jest winien rozpadu małżeństwa, o pieniądze, o mieszkanie i cały majątek. Robert bardzo dużo zarabia. Tym razem chciałby się zabezpieczyć, na wypadek gdyby jego trzecie małżeństwo też się rozpadło.
Monika powinna pamiętać, że facet, który rzuca żonę dla innej, zawsze może zrobić to po raz kolejny. Zwłaszcza kiedy wie, że nie będzie go to wiele kosztować.