Jeszcze niedawno głośno było o kolejnej publicznej awanturze Kuby Wojewódzkiego z Kingą Rusin. Dziennikarz od lat wyśmiewa kolejne medialne osiągnięcia "koleżanki ze stacji". Widać, że naprawdę jej nie cierpi. Tym razem zaatakował ją za to, że podle traktuje współpracowników i obsługę w warszawskich restauracjach. Ta nie pozostała mu dłużna. Przypomnijmy:
Kuba ma na punkcie Kingi niezdrową obsesję – ocenia na łamach Party Karolina Korwin-Piotrowska. Inne gwiazdy krytykuje za ich medialne wystąpienia. O Rusin pisze jak plotkara z bazaru. Cenię intelekt Kuby, bawi mnie jego dowcip, ale w tym przypadku przychodzi na myśl słowo "nękanie".
Konflikt gwiazd stacji nie spodobał się także dyrektorowi programowemu, który stara się ich przekonać, by nie wyciągali swoich brudów na światło dzienne.
Szef programowy TVN Edward Miszczak zaprosił go na rozmowę, ale nawet nie dał mu reprymendy, tylko poprosił go, aby spuścił z tonu – mówi informator. Kinga, która odpowiedziała na zaczepkę Kuby, też została o to poproszona. Jej kolejny wpis był już delikatniejszy. A Kuba nie odpuścił i nadal się z niej naśmiewa.
Kuba nie wydaje się przejmować jakąkolwiek krytyką. Jak twierdzą jego współpracownicy, zdał sobie sprawę, że jego pozycja jest niezagrożona i zamierza to wykorzystać.
Ktoś zawsze musi być kozłem ofiarnym. Nigdy nie jest nim Wojewódzki. Każda telewizji potrzebuje swojej wizytówki, swojego showmana – zauważa pracownik TVN. U nas było ich dwóch. Majewski i Wojewódzki. Kiedy Szymon wyleciał, Kuba poczuł się królem. Każda stacja zna potrzebę istnienia takiej "instytucji": żyć z nim trudno, bez niego chyba się nie da.
Myślicie, że TVN naprawdę nie przetrwałby jego odejścia?