O odejściu Szymona Majewskiego z TVN mówiło się od co najmniej kilku sezonów. Ostatecznie, TVN nie uwzględnił go w jesiennej ramówce, co oficjalnie zakończyło jego przygodę ze stacją. Mówiło się, że komik przejdzie do Telewizji Polskiej, co jednak nie nastąpiło. Teraz Majewski bawi swoich nielicznych fanów w internecie. Zobacz: Majewski WYŚMIEWA Rusin i Lisa!
W najnowszym numerze Wprost ukazał się wywiad z Szymonem, który podkreśla, że rozstanie z TVN wyszło mu na dobre, przyniosło artystyczną wolność i pozwoliło na swobodne realizowanie autorskich projektów.
- Słyszałam, że Bronisław Wildstein chciał pana do swojej telewizji - pyta Magdalena Rigamonti.
- No i sama pani rozumie, że lepiej robić coś swojego, niezależnego. Różne propozycje dostawałem w ostatnim czasie. Ale teraz ja, Szymon Majewski, po ośmiu latach bycia gwiazdą w wielkiej stacji, mam taki luksus, że siadam sobie przed komputerem i przez cały tydzień przygotowuję swój program. To jest absolutny powrót do tego, co robiłem lata temu. Nie muszę patrzeć na słupki i zastanawiać się dlaczego trzy miliony widzów to za mało. Teraz wystarcza, kiedy ogląda mnie 10 tysięcy. (...) W sieci nie muszę gromadzić takich milionów, jakie gromadziłem przed telewizorami. Zresztą myślę, że internauci mnie trochę karzą za to, że byłem w tzw. mainstrieamie i nadal w nim trochę jestem. Ale ja przecież nigdy nie byłem teleturniejowcem ani bezrefleksyjnym prowadzącym rozrywkowy program, tylko zawsze robiłem coś autorskiego.
- Ale w bogatej otoczce.
- I myśli pani, że woleliby, bym był 33. jurorem Bitwy na głosy albo 14. prowadzącym Voice of Poland? - pyta Majewski i wbija szpilę dawnym współpracownikom:
Czułem, że w TVN wszystko się kończy. A teraz robię wszystko na własną rękę. Część ludzi myśli, że ja skądś spadłem, leżę, nie mogę się ruszyć, więc do tego można mnie pokopać. A i jeszcze moje mieszkanie się spaliło. Mogę jeszcze dodać, że w tym czasie, kiedy to się wszystko stało brałem antybiotyki. Pani myśli, że przed panią siedzi cierpiący facet, którego nikt nie ogląda. Nie jest tak, że nie jest mi przykro z tego powodu, co się stało w TVN, że nagle ktoś mówi, że jesteś do dupy, inni to podłapują i leci. Ale ja tak naprawdę teraz mam się świetnie. Dawno nie było lepiej.
Nic dziwnego - Majewski nie musi już martwić się o zarobki, ani liczyć na przychylność ludzi układających telewizyjną ramówkę i nie lubiących niektórych jego żartów, na przykład z Platformy Obywatelskiej. Zobacz: PKO przedłuża kontrakt z Majewskim!