Chris Brown, który 4 lata temu brutalnie pobił swoją dziewczynę Rihannę, mógł liczyć na przychylność sądu. Został skazany na roboty publiczne oraz skierowany na specjalną terapię dla sprawców przemocy. Otrzymał też zakaz zbliżania się do Rihanny, o którego zniesienie wniosła sama gwiazda. Wkrótce potem zaczęli ze sobą sypiać.
Teraz okazuje się jednak, że Brown mógł nie dopełnić warunków zasądzonej kary. Prokuratura okręgowa w Los Angeles wniosła akt oskarżenia przeciwko Chrisowi, gdyż jej zdaniem fałszował on raporty dotyczące prac społecznych. Miał wpisywać sobie dodatkowe godziny, których nigdy nie przepracował. We wrześniu kurator sądowy piosenkarza przedłożył w sądzie stosowne pismo, w którym Brown zadeklarował przepracowanie 202 dni w celach społecznych - o 20 więcej, niż mu nakazano. Prokurator twierdzi jednak, że kłamał.
Najwięcej godzin Chris przepracował w Tappahannock Children's Center w Richmond w stanie Virginia, którego dyrektorką jest... jego własna matka - relacjonuje informator. W dokumentach, które widziałem jest jasno napisane, że kuratorka pilnowała go nie więcej niż 10 razy. W pozostałych przypadkach pracował bez nadzoru, a prace zlecała mu jego matka. Sędzia był podejrzliwy już w momencie przedłożenia sprawozdania z pracy Browna, nakazał więc specjalną kontrolę. Wyszło na jaw, że w kłamstwie pomagała mu nie tylko matka, ale także jego prawnik oraz miejscowy szef policji**.**
Sprawa wyszła na jaw, kiedy okazało się, że w czasie, gdy Chris, jak twierdzi, zamiatał podłogi i mył okna... znajdował się na pokładzie prywatnego odrzutowca lecącego do Cancun. Damski bokser nawet specjalnie się z tym nie ukrywał.
W wydanym dzisiaj oświadczeniu adwokat Browna, Mark Geragos, określił te doniesienia "bzdurnymi i niedorzecznymi". Jeżeli zarzuty o niedotrzymanie zasad warunkowego zawieszenia wykonywania kary się potwierdzą, chłopak Rihanny może trafić do więzienia. Czego mu serdecznie życzymy.