Fakt chwali Dodę. Powodem jest to, że w ostatnią środę zamiast balować do rana z innymi uczestnikami nowego show Dwójki Gwiazdy tańczą na lodzie, którzy po konferencji prasowej udali się na bankiet, dyskretnie ulotniła się ona z imprezy już po półtorej godziny.
Jej obecność na przyjęciu była niejako obowiązkowa, gdyż Doda będzie pełnić rolę jurorki oceniającej taneczne ślizgi uczestników, ale poświęciła bankietowi tylko tyle czasu, ile było naprawdę konieczne, resztę wieczoru rezerwując na kameralne spotkanie z kilkoma najbliższymi koleżankami. Fakt informuje, że Doda "kiedy tylko ma wolną chwilę, woli posiedzieć w domu lub z ludźmi, których lubi" i wszystko wskazuje na to, że "największa seksbomba scen polskich wcale przygód nie szuka".
Naszym zdaniem powód "zerwania się" z bankietu jest prozaiczny - jako największej gwieździe wypada jej przychodzić ostatniej i wychodzić pierwszej. Jakoś nie wydaje nam się poza tym, żeby czerpała szczególną radość z imprezy z Zygmuntem Chajzerem i Rafałem Mroczkiem.