Robert Kozyra wszedł w otwarty konflikt z Kubą Wojewódzkim, gdy tylko zasiadł w jury Mam talent. Autor felietonów w Polityce i prowadzący własne show na kanale TVN nie raz krytykował swojego następcę. Ponoć nie chodzi tylko o rywalizację na polu sędziowskim w muzycznych show, ale wiele lat temu, gdy Kuba zgłosił się do radia, Kozyra nie chciał go przyjąć do pracy.
W najnowszym numerze magazynu Grazia powraca zeszłoroczna afera z "gwałconymi Ukrainkami", która kosztowała Michała Figurskiego posadę w radiu. Po pozbyciu się kolegi Kuba Wojewódzki spokojnie wrócił na poprzednie stanowisko, zaś niedawno odnowił jeszcze kontrakt z telefonią komórkową. Skandal w żaden sposób nie zaszkodziły jego karierze. To i zwolnienie z TVN Szymona Majewskiego sprawiło, że Wojewódzki poczuł się pewnie jak nigdy. Stał się jeszcze bardziej arogancki i coraz ostrzej krytykuje swoich "kolegów" z pracy i branży. Czy w końcu przesadzi?
W wywiadzie Kozyra wytyka Wojewódzkiemu hipokryzję i brak lojalności. Przypomina, że wymienił wieloletniego przyjaciela na pieniądze:
Uważam, że jest hipokrytą, który się kompletnie pogubił. Numer z Figurskim najlepiej pokazał, że Wojewódzki uznał, że może wszystko. Przy okazji okazało się, że kompletnie nie wie, co to znaczy lojalność. Razem wykonali najbardziej żenujący numer ubiegłego roku, a Kuba poświęcił Figurskiego. W imię czego? Kasy?
A ponoć byli znajomymi. Może nawet przyjaciółmi? – dodaje. Jeśli Esce zależało na Wojewódzkim, bo nie mieli go kim zastąpić, Kuba powinien negocjować, a nie wyrzucać kumpla za burtę. Nie miałbym z nim o czym rozmawiać. Jeżdżę mało rzucającym się w oczy samochodem. Koleżanki mam w swoim wieku.
Zobacz też: "Kuba POCZUŁ SIĘ KRÓLEM, kiedy wyleciał Szymon!"