Ilona Felicjańska lubi chwalić się popularnością i wysokim poziomem swojej debiutanckiej powieści. Twierdzi, że jest znacznie lepsza od 50 twarzy Greya, na której się wzorowała. Wyznaje też, że Wszystkie odcienie czerni powstały podczas leczenia się z alkoholizmu podczas terapii zamkniętej.
Tę książkę napisałam podczas zamkniętej terapii w Tworkach – ogłasza na łamach Party. Gdy trafiłam na pierwszą trzymiesięczną terapię zamkniętą, było mi ciężko – uciekałam przed grupą, przed samą sobą, tym razem w czytanie. Ale ile można czytać? Wtedy zaczęłam pisać.
Ta historia powstała w mojej głowie dużo wcześniej, ale miałam problem ze spisaniem jej, bo słyszałam w głowie żarty: "Felicjańska napisała książkę? Ha, ha! Co jeszcze?". Nie miałam też nigdy wystarczająco dużo czasu, żeby usiąść i się skupić. Zamknięta terapia pozwoliła mi na to. Nie zamierzałam jednak wydać tej książki.
Niestety, wkrótce zmieniła zdanie. Przekonała ją wizja zarobienia pieniędzy. II wicemiss Polonia 1993 jest bowiem bankrutką. Jej mąż, niegdyś milioner z listy 100 najbogatszych Polaków, który miał zapewnić jej luksusowe życie, stracił wszystkie pieniądze. Ilona wyśmiewała go publicznie, że jest tak biedny, że nie stać go na wyprowadzkę z domu i pomieszkuje "u niej na pięterku".
Kiedy skończyłam terapię, poznałam dziennikarza i pisarza Mariusza Zielkego. Proponował spisanie mojej biografii. Nie chciałam, bo moja historia nie ma jeszcze pozytywnego zakończenia. Nie ma zdania, po którym mogłabym powiedzieć: kropka – mówi Felicjańska. Wpadliśmy więc na pomysł napisania fikcyjnej książki opartej na moich doświadczeniach. Pewnego dnia pokazałam mu jego to, co sama napisałam podczas terapii. On zaniósł tekst do wydawnictwa.
Felicjańska przy okazji stwierdza, że chodzenie na bankiety, pozowanie z gołymi modelami, na zmianę z synami na okładce i wydawanie książek nie ma na celu ratowania wizerunku. Chce po prostu zarobić.
Nie czuję potrzeby naprawiania wizerunku. Dla mnie najważniejsze jest to, aby odnieść sukces i zarobić na tym. Chcę godnie żyć – spłacić długi i wyjechać z dziećmi na wakacje.
Z których fotorelację obejrzymy z pewnością na kolejnej takiej okładce. Trzymamy kciuki.