Już wiadomo, o co chodziło jej mężowi, gdy pozwał ją o "naruszenie posiadania". Jak pisaliśmy, Kai Schoenhals oskarża żonę o to, że zniszczyła jego rzeczy osobiste, które pozostawił w jej domu na Saskiej Kępie, a potem zmieniła zamki w drzwiach i założyła alarm, by uniemożliwić mu odzyskanie tego, co ocalało.
Jak dodaje Fakt, Kai domaga się także od żony rozliczenia jego wkładu finansowego w dom. Póki sprawa się nie rozstrzygnie, aktorka nie może sprzedać willi i w ten sposób zdobyć pieniędzy na kosztowne procesy. Przypomnijmy, że obecnie toczą się już trzy: sprawa rozwodowa, o naruszenie posiadania oraz naruszenie dóbr osobistych. Aktorka i jej mąż będą się więc spotykać w sądzie średnio raz w miesiącu. Na razie nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak długo może to potrwać.
Kasia jest ciągle prawnie żoną Kaia - przypomina w rozmowie z tabloidem znajoma aktorki. Choć dom jest zapisany na nią, Kai domaga się zwrotu środków, jakie włożył w jego wyposażenie w trakcie małżeństwa. W tej sytuacji Kasia nie ma wyjścia i musi czekać na rozprawę rozwodową, podczas której zapadnie też decyzja o podziale majątku.
Aktorka jest załamana takim obrotem sprawy. Chciała jak najszybciej wystawić dom na sprzedaż, licząc się z tym, że przy obecnym kryzysie przyjdzie jej trochę poczekać na chętnych. Przypomnijmy, że Kinga Rusin od 4 lat próbuje sprzedać wielki dom w Konstancinie, który, podobnie jak Figurze, źle jej się kojarzył. Kinga mieszkała z nim przez wiele lat z Tomaszem Lisem. Mimo że obniżyła cenę z ponad 4 milionów na niecałe 2, nabywca nadal się nie znalazł.
Figury nie stać obecnie na utrzymanie kosztownej nieruchomości i równoczesne opłacanie prawników. Kai jest więc chyba znowu górą.