Wczoraj w sosnowieckim sądzie odbyły się dwie rozprawy, w których oskarżonym był Jan W., ojciec oskarżonej o zamordowanie swojej córki Katarzyny Waśniewskiej. Chodziło o pobicie żony Leokadii i grożenie jej śmiercią. 2 lata temu został za to skazany na 10 miesięcy w zawieszeniu i prace społeczne. Jednak ponieważ Janowi W. nie chciało sie pracowac za darmo, kurator wnioskował o zmianę wyroku i wysłanie go za kratki.
Jak informuje Fakt, wczoraj w sądzie Jan W. obiecywał, że weźmie się w końcu za zasądzone prace społeczne. Był na tyle przekonujący, że sąd dał mu miesiąc na zrealizowanie tej obietnicy i odroczył sprawę do 20 marca.
Sąsiedzi nie są zachwyceni tą decyzją. W rozmowie z tabloidem przyznają, że ojciec słynnej dżokejki często wpada w gniew. W listopadzie zeszłego roku groził siekierą jednemu z fotoreporterów. Wczoraj także odbyło się pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie. Niestety Jan W. nie znalazł już czasu, by się na niej stawić.
W poniedziałek zaś rusza proces jego córki, Katarzyny, oskarżonej o zamordowanie półrocznej córeczki. Jak wynika z akt sprawy, najpierw pozbawiła dziecko przytomnosci uderzając nim z całej siły o próg, a następnie własnoręcznie udusiła.
Potem pochwaliła się, że "teraz ma czas na swoje pasje".