Jakub Śpiewak dał się poznać jako walczący o bezpieczeństwo dzieci w internecie szef Fundacji Kidprotect.pl. Często pojawiał się w programach telewizyjnych jako ekspert od ochrony najmłodszych przez pedofilami w sieci. Teraz na jaw wyszło, że prowadzona przez niego organizacja jest w stanie upadłości, a jej majątek roztrwoniony został na prywatne wydatki jej prezesa.
Z informacji, które ujawnił tygodnik Wprost wynika, że Śpiewak wiedział jak się zabawić za pieniądze naiwnych sponsorów. Nie rozliczył działalności Fundacji za rok 2011. To ważne, bo w tym roku, podobnie jak rok wcześniej, korzystała ona z możliwości odpisania na jej rzecz 1% podatku. Konto Kidprotect, obecnie niemal puste, zajął komornik, na poczet należności wobec ZUS. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości finansowych w Fundacji prowadzone jest od listopada zeszłego roku.
Pieniądze szły przede wszystkim na drogie ubrania, gadżety i wyjazdy zagraniczne Śpiewaka. Z wyciągów z kont fundacji wynika, że wydano je następująco: 30 tysięcy złotych poszło na ubrania drogich marek, 6 tysięcy złotych na perfumy i zegarki, kolejne 6 tysięcy na wakacje w Turcji dla prezesa i jego narzeczonej, 4 tysiące na lekarstwa i książki, 3 tysiące na oprawki do okularów... oraz 685 złotych na biżuterię.
To nie koniec - Wprost twierdzi również, że od stycznia 2011 do marca 2012 roku z kont Fundacji podejmowane były podejrzane, bardzo duże wypłaty z bankomatów:
Kilkadziesiąt razy podejmowano też gotówkę z bankomatów - od 300 zł do 5 tys. zł - łącznie ok. 170 tys. Problem w tym, że nie wiadomo, na co, ponieważ wszystkie zobowiązania fundacji (wobec pracowników, organizatorów szkoleń, podwykonawców itd.) były regulowane przelewami bankowymi.
Doliczając to do sum znajdujących się na przytoczonych wyżej wyciągach, wychodzi ponad 220 tysięcy złotych... Dodajmy, że majątek, którym dysponowała Fundacja, a iść miał na ochronę dzieci przed pedofilami w internecie, składał się głównie z wpłat sponsorów i odpisów 1% podatku.
Co na to Śpiewak? Uderzył się w piersi twierdząc, że to jedynie efekt jego "niegospodarności i niefrasobliwości". Stało się to jednak dopiero wtedy, kiedy dowiedział się o szykowanym przez Wprost kompromitującym artykule.
Fundacja Kidprotect.pl boryka się z problemami finansowymi. Nie ma szans na jej odbudowanie - napisał na stronie internetowej organizacji. W wyniku moich zaniedbań, mojej własnej niefrasobliwości fundacja źle gospodarowała, a właściwie - ja źle gospodarowałem tym, czym fundacja do tej pory dysponowała. Wierzę, że jestem człowiekiem uczciwym. Staram się nim być. Nie umiałem jednak pilnować wszystkiego tak, jak powinienem to robić.
Wpłacaliście swój 1% podatku na Kidprotect? Wierzycie w uczciwość właścicieli innych fundacji zabiegających w reklamach o Wasze pieniądze?